technika własna, Kinga Kłosińska |
Łódź sunęła w
ciszy po wyblakłej powierzchni morza. Na horyzoncie mlecznobeżowa woda podwijała się lekko na brzegach przypominając spłowiały różowy aksamit. Cytrynowożółte
śliskie nenufary odbijały setki maleńkich księżyców. Mag otarł wilgotne czoło.
Bambusowy kij, którym wiosłował nieprzerwanie od dwóch dni wyślizgiwał się
ze spoconych dłoni. Było tak upalnie, że gwiazdy spływały z nieba niczym ciężkie krople syropu. .
A wszystko to z tęsknoty za gęstym, lepkim, tropikalnym upałem.
A wszystko to z tęsknoty za gęstym, lepkim, tropikalnym upałem.
... i za ... syropem klonowym ... gęstym i słodkim ... :-) <3
OdpowiedzUsuń