Przyszli prosić o deszcz na skraj ziemi. Dalej nie było już nic. Spalone grudki
piasku z szelestem osuwały się w dół niknąc w falującym od upału powietrzu.
Biała tarcza słońca oddychała równomiernie upałem. Przy każdym wdechu od jej
powierzchni odrywały się skwierczące płatki
metalu wirując w powietrzu jak jadowite
motyle. Z sykiem opadały na piach tworząc złotobrunatne wrzące kałuże. Zbici w ciasną gromadę stali w upale. Czekali.
Rozparty na ich plecach wiekowy Leza przysłuchiwał się ze skupieniem modlitwie. Szum, który dawno już zamieszkał w starczych
uszach zagłuszał słowa. Powoli odgadywał ich sens.
Drugiego dnia od północy zaczęła
nadciągać wilgotna mgła. Słońce wstrzymało oddech.
|
technika własna, Kinga Kłosińska |
LEZA (Afryka Środkowa) , Najwyższy Bóg władający niebem i zsyłający deszcz
i wiatr. Leza siedzi na plecach wszystkich ludzi i nikt nie może się od niego
uwolnić. Mówi się, że się postarzał i dziś już nie słyszy ludzkich modlitw tak
dobrze jak kiedyś.
źródło:
http://www.satanorium.pl/symbolika/62
Kingś .. po prostu ... magiczne i ..fajne ...:)
OdpowiedzUsuń