Z kwiatami klonu to jest tak: potrzebna jest drabina i grabie. Mój ogród jest wiekowy więc klony wysokie. Trzeba wleźć na drabinę i grabiami przyciągnąć gałąź. A potem to już łatwo. Zalać gorąca wodą, odczekać i pić. Albo smażyć w cieście naleśnikowym. Ja robię takie bez jajka, za to trochę cukru daję. Malutko. A jak się klonowe kwiaty trochę wczesniej do ciasta wrzuci i odczeka to ono całe nasiąka tym miodowym smakiem i zapachem. Jeszcze mam pomysł ze smażeniem w głębokim oleju ale to już nastepnym razem.
|
fot. Kinga Kłosińska |
A cała inspiracja z cudownego bloga pani Małgorzty Kalemba - Drożdż:
http://pinkcake.blox.pl/2015/04/Kwiaty-klonu-w-ciescie-i-pyszny-napar-klonowy.html
|
fot. Kinga Kłosińska |
Co do właściwości leczniczych to cudów nie ma. Sok lekko oczyszcza organizm i wzmacnia. Za to ma masę cukrów co mnie osobiście bardzo satysfakcjonuje.
To mnie chyba też by usatysfakcjonowało ... jak przyjedziemy z Zochą do Ciebie to sobie może zrobimy ??? ... :-))))))
OdpowiedzUsuń