piątek, 20 marca 2015

Słońce w nowiu

Mama miotała się nerwowo po pokoju w poszukiwaniu starego RTG z kręgosłupem mojej siostry.
- Co ty robisz? - wymruczałam spod kołdry.
- Zaćmienie.
- Rany boskie, jeszcze nie ma dziewiątej.
- To nic, zaćmienie - w jej głosie brzmiała niebezpieczna determinacja.
RTG nie było nigdzie. Zanim zdążyłam wygrzebać się z łóżka mama rozebrała na części ramkę z portretem prababci i osmaliła szybkę nad świecą.
Lekko nieprzytomna z kawą w kubku  pognałam za nią do ogrodu. I nie myślałam, że tak. Nie myślałam, że coś, że w ogóle. I  wszystko się zmieniło.
Zamilkły ptaki. W powietrzu cisza. W ogrodzie cisza. Taka cisza,  która czasem przychodzi w letnie wieczory. I  chcesz tylko siedzieć i patrzeć. I to najważniejsze na świecie jest. Siedziałam i patrzyłam. I najważniejsze na świecie to było. Kawa stygła. Księżyc zbierał światło. Pomarańczowe słońce w nowiu.W naszej osmalonej szybce wyglądało jak nadgryziona pomarańcza.  W duszy cisza. Ogród zatrzymał się w pół ruchu.
Księżyc, niezauważalnie, jak zły humor, gryzł pomarańczę. Światło i cień. Myśli dobre i myśli złe. Jak zwykle zamotana w swoich rozważaniach poczułam głupią ulgę. Górka, dołek, górka, dołek. Słońce w złym humorze.
- Ciekawe, czy ono, Słońce,  lubi jak mu ktoś na światło najeżdża? - pomyślałam. Wkurwione słoneczne ego szaleje teraz i ciska słoneczną plazmą. Dzieci w telewizji mówiły potem, że widziały jak od słońca odpadały "takie kawałki". Odpryski słonecznej wściekłości.
Nic nie odpadło. Cierpliwe było. Jemu nieczęsto się to przydarza. Mój księżyc częściej na słoneczną stronę wjeżdża.  Słońce czekało. Ptaki czekały. Ogród czekał. Księżyc wolniutko znikał.
Wypiłam zimną kawę. Mój księżyc właśnie pakował manatki.


rys. Kinga Kłosińska






2 komentarze:

  1. Powiem Ci, że miałam podobne odczucia :-))))
    Cudne ... cudne ... cudne ... mów mi jeszcze ... czekam na następne :-)))) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbieram słowa na następne. Dużo osób tak poczuło. A działo się wtedy - zaćmienie, nów i równonoc naraz. Jest moc ;)

    OdpowiedzUsuń