Było o początku bajki a teraz czas na zakończenie. Dwa miesiące cudu, w którym miałam zaszczyt uczestniczyć. Jestem zachwycona, wzruszona i szczęśliwa. Jedno z moich najpiękniejszych doświadczeń. Bajki biorą się z życia.
Pobudka 4.30. Siedzę sobie i patrzę
półprzytomna. Jak co dzień od kilku tygodni. Spać się nie da, bo wciąż coś
spada, chrupie i trzaska. Balbina gryzie patyk, Maks wisi na zasłonie. Maks
upycha orzechy w mojej torbie, Balbina odgryza chwost od narzuty. Wiewiórki
wrócą do gniazda w futerale na aparat o siódmej. Ja do łóżka. I będziemy spać
do dziesiątej. Szczęściarze z nas. Kolejna pobudka. Każdy do swojego śniadania.
Wiewiórki pestki słonecznika, ja kawę. Ja wychodzę, one biegają. Wszyscy mamy własne sprawy. Po południu pójdą spać. Ja dużo
później. Jak zwykle. Rytm dnia, rytm natury. Próbuję się wpisać bezskutecznie.
Jestem sową, one skowronkami. Ostatni wspólny dzień. Dostaną wolność. Ja
zostaję… wreszcie się wyśpię ale - trochę szkoda. Właściwie to szkoda nie do zniesienia. Nigdy
nie przyzwyczajajcie się do wiewiórek, bo one pójdą i zapomną a wy zostaniecie.
Ostatnia noc. Wiewiórki śpią. Ja próbuję.
Wstają jak zwykle o świcie. Nie wiem co robić. Śpiewam im hawajską modlitwę.
Przychodzą do łóżka, kładą się obok i słuchają. Nie mogę uwierzyć. Łóżko było
miejscem do gonitwy. Przestaję, zaczynają skakać po mnie. Spłakana próbuję jeszcze
raz, z całą miłością jaką w sobie mam i prośbą o opiekę dla nich. Wracają,
Znowu kładą się na mnie. Intymność,
misterium, nie wiem jak nazwać to, co się zdarzyło. Za chwilę biegną do swoich spraw. Ja się
zbieram dłuższa chwilę.
Godzinę później jedziemy
do lasu. Piękny mieszany, są sosny, dęby i leszczyny. Wszystko jak trzeba. Ptaki
śpiewają, wiewiórki w koszyku, słońce przez gałęzie. Z całej siły próbuję być
dzielna i mądra.. Stajemy na polanie, przy drzewach. Balbina węszy na brzegu
koszyka, tyle nowego, wszystko inne. Zaczynam mieć w głębi duszy nadzieję, że
to tylko piknik. Posiedzi, posiedzi i wróci do środka. Sama się sobie nie
przyznaję ale wszystko w środku mnie
krzyczy z całych sił : ” Zostań, nie wychodź, proszę. „ Długo myśli zanim zejdzie na ziemię.
Wskakuje na drzewo i… chyba wie już o co chodzi. Dzielnie łykam łzy, nie da
rady inaczej. Można sobie mówić różne rzeczy o braku przywiązania, wolności ale
boli, boli jak cholera. Dom to klatka.
Ale bezpieczna. I nic poza tym mnie teraz nie interesuje. „Balbina, wracaj już”
– gadam w duszy. Może usłyszy? Prawdziwa miłość daje wolność powiadają mądrzy tego świata. "Gówno prawda" - myślę. Chcę teraz ponad wszystko żeby wróciła. Maks jak to Maks – zagrzebał się w szalik na
dnie koszyka i siedzi. Czekam… Powoli wystawił wścibski nos, ciekawość
silniejsza od strachu. Wskakuje na drzewo, za Balbiną, powoli, uważnie.
Zaczynają swój taniec wokół pnia. Śmigają coraz szybciej.
Z głębi lasu przybiega wiewiórka.
Skacze z drzewa na drzewo jakby latała. Maksio i Balbina maja dużo do nauki.
Podbiega do Balbiny i stykają się noskami. Za chwilę skok na drugie obok i nos
w nos z Maksem. Nie wierzę w to co widzę. Jestem w bajce. Wróżki są. Właśnie widziałam. Wiewiórka zbiega na
ziemię i długimi susami rusza w głąb lasu. Przystaje, ogląda się. Maks biegnie
za nią. Spogląda na Balbinę. Odchodzę. To ich las. A one należą do lasu.
- Dostąpiłaś wielkiego zaszczytu – powiedziała moja mama, kiedy godzinę
później opowiedziałam jej wszystko o dzisiejszych wydarzeniach. Nareszcie obie
spokojnie mogłyśmy usiąść w kuchni i zalać się łzami. Było smutno i najpiękniej na świecie.
fot. Kinga Kłosińska |
Bardzo śliczne zdjęcie :-)
OdpowiedzUsuńJesteś Mądra i Wspaniała
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
OdpowiedzUsuńNo i ... zalałam się łzami i ja ... tak Mama mądrze mówi, dostąpilaś zaszczytu, ale kto jak nie Ty powinnaś ♥ ;))) ... i w jakíš sposób i ja i przyjaciele mieliśmy to szczęście uczestniczyć w tym misterium wiewiórkowym i dzięki, że moglam .., ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję. Fajnie, że wszyscy braliśmy udział w wiewiórczej bajce <3
UsuńSuper :)
OdpowiedzUsuń