niedziela, 15 lutego 2015

O "I" Michała Orzechowskiego

Zimno jeszcze jest więc poza tym, że nawijam naszyjniki to czytam. I się dzielę, bo lubię. Są takie książki, które coś we mnie zmieniają.Coś w głowie przesuwają na lepsze miejsca, i puzzle w środku człowieka jakoś lepiej zaczynają wyglądać, z sensem jakoś. I mówią te książki niektóre do mnie, że mimo zwątpienia czasem warto wierzyć. Ze jest gdzieś miłość, prawda i warto iść swoją drogą. Dotrzymywać słowa, kochać i ufać, że to wszystko ma sens.


fot. Kinga Kłosińska

Są też takie książki, które trudno zacząć. Pierwsze strony przerażają brutalnością i wtedy wszystko każe wycofać się i zając czymś przyjemniejszym. Takie jest „I”. Ale taki też bywa świat. Nie mogłam ruszyć choć czułam, że trzeba, że warto popatrzeć w twarz tej  rzeczywistości.  Powieść  „I” Michała Orzechowskiego to świat.  Pełen bólu ale i Miłości. Zaludniony przez postacie o mądrych, otwartych sercach i tych, którzy w ich miejscu mają wielkie nic, strach albo rządzę dominacji. Kiedy zaczęłam czytać dalej, nie mogłam się oderwać.  Kocham podróże.  A „I” to także wielka podróż.  Ta dosłowna, droga, ocean, pociągi, Himalaje, Tybet choćby nawet pokryty radioaktywnym śniegiem.  Ale także ta głębsza, mistyczna droga do samego siebie, do prawdy, która staje się przeznaczeniem.

 Czytałam więc tę podróż przez świat po przebiegunowaniu, ledwo dyszący, zmęczony,  zawłaszczony przez ekoterrorystów.  Ekoterroryzm - brzmi zaskakująco? To opowieść o tym, jak łatwo każda, najlepsza w założeniach idea może zamienić się w narzędziem terroru i przemocy.  Religie  w „I” przestały przystawać do rzeczywistości wykorzystywane w pokrętny, odwrócony tyłem do prawdziwego sensu sposób. Przeczytajcie „I” choćby dla samej Księgi Ksiąg – wykładni życia mieszkańców zmęczonego  świata, kompilacji wyrywków pism religijnych, naukowych teorii i świętych ksiąg świata.  Kilkakrotnie ją czytałam doszukując się źródeł i nie mogąc nadziwić jej przewrotnością.

 „I” to świat żywiołów.  Ci, którzy wiedzą o ich znaczeniu odnajdą tu ziemię, wodę i przestrzeń. Kiedy czytałam rozdział o Himalajach, o przestrzeni właśnie, śniłam o powietrzu choć to był bardzo dziwny sen. Śniłam go przez kilka dni. W tym obcym  choć w jakiś przedziwny sposób bliskim  świecie są zbrodnie.  Tak już codzienne, że stały się „normalnością”. Są też uczucia, ważne i szczere. Bo tak naprawdę tylko one jeszcze nadają sens temu pełnemu przemocy światu. Wypełzają spod futurystycznych hełmów w najmniej oczekiwanych momentach. Są też te najbliższe sercu, przynajmniej mojemu – kiedy powoli rodzi się miłość pomiędzy kobietą i mężczyzną. Lekko  kostropata,  zaskakująca dla samych bohaterów choć  szczera i prawdziwa. Taka, w którą się wierzy na przekór złu całego świata.

 W  świecie „I” nic nie jest oczywiste. Znaczenia i prawda  kryją się tam za pozorną rzeczywistością.  Ale to świat, przez który mimo bólu warto przejść z szeroko otwartymi oczami i sercem.  Przeczytałam - I - coś się we mnie zmieniło.  Na lepiej się zmieniło. Prawdziwiej.

Pewnie nie ma już „I” w księgarniach ale w bibliotekach i w necie da się  znaleźć. 
http://cyfroteka.pl/ebooki/I-ebook/p02013060i020


fot. Kinga Kłosińska

2 komentarze:

  1. Kochana ... świetna recenzja !!!!.... bomba !!!! ... :-))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń